Im częściej sięgamy po leki, tym diagnoz psychiatrycznych przybywa, choć wydawałoby się, że powinno być dokładnie odwrotnie.
Coś, co jest najmocniejszym spoiwem między ludźmi, stanowi zarazem źródło poczucia bezpieczeństwa i największego zagrożenia.
Humor przywraca światu proporcje i bywa niezastąpionym generatorem dystansu, którego nam dziś tak bardzo brakuje.
Kiedy wchodzimy w tryb samoobrony, to realistyczne rozumienie innych (i siebie) przestaje być możliwe. Cecha ta jest wspólna wszystkim ludziom. I zapewnia podstawowe paliwo wszystkim masowym konfliktom.
Odbudowa zaufania jest warunkiem niezbędnym do poprawy tego, co w świecie społecznym i politycznym poszło nie tak.
Chętnie upiększamy swoje dokonania. Budzi to czasem niechęć i śmiech, gorzej, że ma całkiem realne i niebłahe konsekwencje. Po co to robimy?
Rozmywa się granica pomiędzy psychopatologią a tym, co jest naturalną, choć trudną czy bolesną częścią życia.
Może najważniejszą życiową lekcją, jaką możemy odebrać z naszych porażek, jest po prostu pokora?
To nie brak ludzi wokół działa na nas negatywnie, ale raczej natura naszych relacji, więzi i szeroko rozumianego poczucia bezpieczeństwa.
Wielu z nas nęka myśl, że nie zasłużyliśmy na swoje sukcesy. I że ktoś nas wkrótce zdemaskuje.